Marsz dla Życia i Rodziny i… w Tucholi (Felieton i relacja filmowa)
2 min read
Tajemnicą poliszynela będzie to, dlaczego „Marsz…” kolejny już raz połączono z Dniem Dziecka. Czy nawet to święto musi zostać upolitycznione?
Lwia część mieszkańców Tucholi nie ma ochoty zgłębiać tego problemu i zwyczajnie wybrała inne formy rekreacji, bojkotując Marsz dla Życia i Rodziny w wersji gminnej, połączonej ze świętem wszystkich dzieci. Bez wątpienia problem polskiej rodziny istnieje i jest skrzętnie omijany przez wszystkie władze i partie polityczne, prócz jednej, która ma wielkie, choć płonne ambicje na najbliższą przyszłość. Polska rodzina przeżywa kryzys, niż demograficzny pogłębia się i powoli przybiera rozmiary katastrofalne i nie jest to przypadek. Obecnie, rodzina założona w Polsce, to najgorsza inwestycja na przyszłość w świadomości każdego młodego człowieka bez wskazania na płeć, zapewne stąd tak ich niewielka frekwencja w tej akcji. Oczywistością stało się, że formalizowanie związków z ekonomicznego punktu widzenia jest samobójstwem, a i zaglądanie innych „frakcji” do małżeńskiej alkowy jest zwyczajnym świństwem. Tucholski marsz przypominał kondukt pogrzebowy i wszystko odbywa się w cieniu Dnia Dziecka. A Ono? Jest w tym wszystkim „lichym, politycznym dodatkiem”. Rzeczywiście, dorośli sztukę obłudy dopracowali do perfekcji.
Władze powiatu były bardziej przewidujące i wszystkie siły poświęciły wyłącznie dzieciom… wczoraj. Brawo za wyczucie sytuacji! Istnieje jeszcze jedno pytanie, może kluczowe – dlaczego gmina i powiat nie obchodziły DD wspólnie?
Czy zadłużenie powiatu może być przed wyborami aż tak niebezpieczne, a może … zaraźliwe?
„Nie lękajcie się…”
__________________
(mrf.)