Pościg tucholskich policjantów za piratem drogowym na motocyklu (materiał fimowy)
2 min readSprawa postrzelenia pijanego kierowcy przez patrol tucholskiej POLICJI odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Komentujący sprawę podzielili się na zwolenników i przeciwników zbyt pochopnego sięgnięcia za broń mundurowych, ściślej przez jednego z nich. Tylko cud uratował kierowcę przed śmiercią.
Podobna sprawa wydarzyła się kilka dni temu, chociaż nie mamy dowodu na to, że kierowca szybkiego motocykla mógł być w „stanie wskazującym”. Raczej wykluczamy tę możliwość, ponieważ sprawa jest z gatunku tych, które my określamy mianem „zabawy w kota i myszkę”, a w takim przypadku o spożyciu alkoholu mowy być nie może.
Przez Rudzki Most pędzi z zawrotną prędkością motocyklista, który kompletnie ignoruje zasady ruchu drogowego. Mija nasz wóz reporterski, po kilku sekundach w ślad za nim pędzi policyjny radiowóz. Sądzimy, że włączył się do pościgu będąc praktycznie w centrum wydarzeń. Mijają kolejne długie chwile i pojawia się drugi radiowóz – stary grat, który ignoruje wszelkie przepisy, próbując dojść poprzedzających go pojazdów. Będzie to wyczyn na miarę wyścigu „Pędzącej kuli”. W tym samym czasie nasze drugie auto reporterskie, które stoi w Szumiącej, otrzymuje od nas informację o pościgu. Przypuszczamy, że będzie on trwał znacznie dłużej. Niestety, ścigany i ścigający nie pojawiają się, przypuszczamy, że coś się wydarzyło po drodze. Czy pościg tucholskich policjantów zakończył się sukcesem, a może porażką? Tego nie wiemy, jak również nie otrzymaliśmy informacji o tym, czy ponownie doszło do użycia policyjnej broni palnej. Budzi to nadzieję, że podobne zachowania nie weszły mundurowym w krew, choć motocykliście należy się nie mandat, a solidne baty.
(red.)