11 listopada 1918 r. to jedna z najważniejszych dat w historii polskiej państwowości. Tego dnia marszałek Józef Piłsudski został naczelnym wodzem wojsk polskich, a we francuskim Compiègne zawarto rozejm, który oznaczał klęskę Niemiec w I wojnie światowej.
Ten układ potwierdzono później jako traktat wersalski. Stworzyło to możliwości odrodzenia państwa polskiego – po 123 latach zaborów. Upamiętnienie tego dnia stało się dniem świętowania odzyskania niepodległości przez Polskę. W 1937 r. uroczystościom nadano rangę święta państwowego, a do tego czasu było to święto o charakterze typowo wojskowym. Po zakończeniu II wojny światowej rząd Polski, w pełni zależny od Związku Sowieckiego, zniósł święto. Narodowe Święto Niepodległości odzyskało swą rangę w 1989 r. Od tego czasu w obchodach biorą udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych i tysiące Polaków.
Niestety, współczesność ukazuje nam zupełnie inną istotę suwerenności, którą narzuca nam Unia Europejska w porozumieniu z władzami polskimi. Każdego miesiąca, po kawałeczku, odbierana jest nam niepodległość poprzez dyrektywy, które doprowadzają nasz kraj do ruiny gospodarczej, społecznej i militarnej. Wszystkie czynniki działające na Polskę destrukcyjnie pozostają bezkarne, dodatkowo od lat łamana jest KONSTYTUCJA, odbierana jest wolność słowa, utrudniane lub wręcz odbierane są prawa do zgromadzeń tak wielkich, jak właśnie to 11 listopada. Zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy Marszu Niepodległości w Warszawie, są szykanowani przez władzę, obrzucani wyzwiskami, często padają określenia porównujące uczestników do faszystów. Prawda jest inna, mamy do czynienia z patriotami, którzy manifestują przywiązanie do swojego Kraju. To najbardziej pokojowa manifestacja na świecie, niestety, sabotowana przez prowokatorów i ich mocodawców.
Czy i w tym roku tak będzie? Na szczęście obyło się bez większych ekscesów, przynajmniej w Warszawie, a u nas, a w Tucholi? Wszystko przebiegło starym torem, ale widać pewną prawidłowość, która od kilku lat się pogłębia. Mieszkańcy Tucholi nie dbają o symbolikę, flagi w oknach to rzadkość, branie udziału w uroczystościach też, nie jest to ich mocną stroną. Czy to lenistwo, brak motywacji, bierne poddanie się rygorom unijnym ( zamiast polskich flag pojawiły się unijne), a może to zwyczajne zobojętnienie, związane z głębokimi podziałami społecznymi? Niebezpieczne zjawisko.
Narodowe Święto Niepodległości w Tucholi powinno być wydarzeniem radosnym, poczuli je tylko ci, którzy wzięli w nim udział i za to mogą sobie podziękować.
Interesującym było wystąpienie starosty tucholskiego nowego rozdania, jego treść choć zgrabna, była delikatnie mówiąc nie do końca trafiona, bo mądrość polityczna rządzących i to od wieków jest na bardzo niskim poziomie, gdyby nie rozsądek zwyczajnych ludzi, to już dawno niepodległość byłaby pojęciem pustym, bez znaczenia, skoro obecni politycy to zwyczajnie zdrajcy, którzy aspirują do jakiegoś enigmatycznego gigantycznego, wspólnego eko-państwa, opartego na lewackich, destrukcyjnych zasadach Spinellego, czy innych komunistycznych barbarzyńców.
Jaka będzie Polska za rok? Prawdopodobnie zupełnie inna, o ile przetrwa wojenne zawieruchy na wschodzie, atak migracyjny z zachodu, niechęć do inwestycji polskich ze strony południa, czy też totalne zabagnienie mentalne krajów północy. Stajemy się enklawą bezpieczeństwa, świat to dostrzegł i będziemy taką, o ile nie wpuścimy do siebie pospolitych bandytów i dzikusów, którzy pod płaszczykiem migracji nie poszukują pracy, czy pomocy, a łatwego życia opartego na swoich zasadach plemiennych.
Polska jest w Europie i zawsze tam będzie, ale niech nie liczą na znieczulicę polskich obywateli. W chwilach krytycznych nawet ołówek stanie się bronią, zwłaszcza w obronie rodziny. Warto, aby to dotarło do wszystkich, zanim będzie zbyt późno.
Jeszcze Polska nie zginęła…
…i nie zginie.
mrf.