Lasy, nie zostało ich dużo, zwłaszcza po kataklizmach pogodowych, a te które się ostały, dają nam chwile wytchnienia, oczywiście do czasu, kiedy to jakiś oszalały minister nie ogłosi narodowej kwarantanny i nie zabroni nam przebywania nawet w nich. Niestety, pojawiło się nowe zjawisko, które już jest wprowadzane w życie w niektórych nadleśnictwach. Czy coś podobnego zdarzy się u nas? Tego jeszcze nie wiemy, bo leśnicy nam się nie zwierzają. Fakt jest taki, za wstęp do lasu zapłacimy, przynajmniej w niektórych miejscach POLSKI.
Ekologowie właśnie dostają szału po informacji o tym, że niektóre polskie nadleśnictwa rozpoczęły pobieranie opłat za wstęp do lasu. Na razie dotyczy to imprezowiczów, wycieczek i ogólnie mówiąc, zorganizowanych grup osób. Za uzyskane w ten sposób środki pokrywane są podobno koszty pracy leśników. Czegoś podobnego nie było nawet za sławetnej komuny, a za „sanacji” (ktoś ma wątpliwości, że tę właśnie nam serwuje władza?) będzie. Co się dzieje? Leśnicy nie mają czego do gara włożyć, a może rozpoczęła się już akcja spłacania roszczeń „starszych i mądrzejszych”?
Na nic tłumaczenia, że lasy są wspólnym dobrem, mamy płacić, albo fora ze dwora. Na taki sposób wyciągania kasy od ludzi wpadł np. Gdańsk i pojawiły się tam nawet taryfikatory. W grę wchodzą setki złotych, jeżeli wizyta w lesie dotyczy grupy np. stu osób. Niestety, to nie wszystko, bo istnieją takie administracje leśne, gdzie prócz opłat za wstęp, dolicza się specjalnie przygotowaną na tę okazję „kaucję”, „za ewentualne zniszczenia”, a to wydatek zawarty pomiędzy tysiącem, a czterema tysiącami złotych. Obłęd? Jeden z wielu. Prócz tego opłata za pojazd, oczywiście, z doliczonym podatkiem vat.
Słowem, dla leśników, odwiedzający las to intruzi, których można obedrzeć ze skóry. Rzecznik Lasów Państwowych twierdzi jednak, że opłaty mają „charakter incydentalny”, mhm, już uwierzyliśmy…, bo po podobnych „balonach próbnych” zwykle szybko nadchodzi egzekucja kolejnej ustawy, przegłosowanej w cyrku.
Czy podobnych cudów przedsiębiorczości można oczekiwać w naszych lasach? Gdyby tak się zdarzyło u nas, delikatnie mówiąc, ludzie się wściekną i zakończy się „etos leśnika”, a rozpocznie zwyczajna klęska rozumu.
Nawet nie próbujcie, ot, taka rada.
(mrf.)
Źródło: Radio Zet