0 2 min 8 miesięcy

Zmanipulowani – czyli jak dobrzy ludzie dają się uwieść inteligentnej propagandzie, to książka, której nikt się nie spodziewał. Szokiem całkowitym jest to, że napisał tę książkę polityk, którego znam od lat i niestety… polubiłem. I choć jest On składową obecnego rządu, który chętnie wykopałbym w okolice Plutona, warto się na chwilę zatrzymać, aby przyjrzeć się publicyście.

Autor „Zmanipulowanych” jest ministrem – członkiem Rady Ministrów, przewodniczącym Stałego Komitetu Rady Ministrów, sekretarzem Rady Ministrów, przewodniczącym Zespołu do spraw Programowania Prac Rządu.

I tak właściwie już ta wiedza powinna przeciętnego czytelnika ( mnie) odrzucić od sięgnięcia po tę książkę, gdyby nie fakt, że mam do czynienia z kolegą po piórze, a o dziennikarzach nie mówi źle lub… wcale.

Znając upór, konsekwencję i pióro autora, można się spodziewać książki, która niejako musi być ciekawa na tyle, że napisał ją polityk z konsekwencją dziennikarza. Mówiąc prościej, albo kłamie, albo mówi prawdę, jeżeli konfabuluje,  należy go postawić pod pręgierzem indywidualnej oceny.

Nie odważę się do chwili, gdy nie zakończę lektury. Zwykle, przy podobnej ziewam szeroko, tutaj niestety jest inaczej, książka jest interesującą na tyle, aby 15 września przyjść na jej promocję do tucholskiego TOK-u, by zasypać ministra Łukasza stertą pytań, na którą będzie starał się odpowiedzieć, wyrokuję jednak, że nie podoła i popłynie w sferę politycznych, kwiecistych zlepków słów, a może się mylę?

Naprawdę, tym razem chciałbym.


mrf.

Fot. kolaż / materiały z FB p. Ministra.