Zdrowy styl życia, aktywność fizyczna i pogoda ducha to ich recepta na długowieczność. Halina Komorowska, Bronisław Wejer i Helena Kruczyńska dołączyli do grona osób uhonorowanych Medalem Marszałka Województwa Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano-Pomeraniensis. Z nestorami spotkał się wicemarszałek Zbigniew Ostrowski.
– Nasze korzenie to historia naszych rodziców, dziadków i pradziadków. Dziękujemy najstarszym mieszkańcom Kujaw i Pomorza za przekazywane doświadczenie i wkład w budowę naszej współczesności – mówi marszałek Piotr Całbecki.
Halina Komorowska, harcerka, której w życiu przyświecają wartości takie jak służba, koleżeństwo oraz samodoskonalenie, wyrażone w ciągłej pracy nad sobą, 8 lutego celebrowała setne urodziny.
Wychowana w duchu patriotyzmu, córka wojskowego, żołnierza armii gen. Hallera, przyszła na świat we Wrześni (województwo wielkopolskie). Jej opowieści mogą być żywą lekcją historii. Po wybuchu wojny, podczas ewakuacji jej rodziny, ledwo uszła z życiem. Pociąg, którym jechała został ostrzelany, sąsiedni wagon spłonął, zginęło w nim szesnaście osób. W 1941 roku, jako niespełna siedemnastoletnia dziewczyna, dostała skierowanie na roboty przymusowe do Niemiec. W ciężarówce przewożącej mleko uciekła do Poznania, do dziadków, i w ten sposób udało jej się uniknąć wywózki. Zatrudniła się w tokarni, pracowała tam do końca wojny. Potem wróciła do domu i dostała pracę w szpitalu, jako pielęgniarka. Pani Halina była harcerką, miała wszelkie predyspozycje do udzielania pomocy innym. Po 1945 roku pracowała w Polskim Związku Zachodnim (we Wrześni znajdował się jeden z oddziałów), który organizował akcję przesiedleńczą i osadniczą na Ziemiach Zachodnich i Północnych, współdziałał przy weryfikacji autochtonicznej ludności polskiej. 1 maja 1946 roku, podczas zabawy, poznała swojego przyszłego męża, w listopadzie tego samego roku stanęła na ślubnym kobiercu. W 1947 roku urodził im się syn. Mąż pani Haliny dostał propozycję przeniesienia się do Bydgoszczy, seniorka mieszka tu do dziś. Poświęciła się dbaniu o dom i rodzinę. U boku męża spędziła 65 lat.
Dużo czyta, z uwagą śledzi bieżące wydarzenia. Od zawsze interesowała ją polityka i historia. Jedną z jej ulubionych form rozrywki jest rozwiązywanie krzyżówek. Prowadzi zdrowy i aktywny tryb życia. W młodości jeździła na łyżwach.
Bronisław Wejer, kolejarz, którego przepisem na dobre samopoczucie jest zdrowe jedzenie, urodził się 3 lutego 1924 roku w Smętowie w województwie pomorskim. Niezwykle ceni sobie pielęgnowanie więzi rodzinnych, szczególnie celebruje śniadania z najbliższymi. Na swoim motocyklu razem z żoną zwiedzili całą Polskę, od morza do gór.
Pochodzi z rodziny o tradycjach kolejarskich, jego tata pracował na kolei, mama zajmowała się dziećmi. Miał trzech braci. Przed wybuchem II wojny światowej cała rodzina zamieszkała w Pruszczu-Bagienicy (nieczynna już stacja kolejowa w powiecie tucholskim). Wojnę spędził na robotach przymusowych w okolicach Elbląga, a po jej zakończeniu zatrudnił się na kolei. W Pruszczu-Bagienicy mieszkał z mamą do czasu zlikwidowania tej linii, potem przeprowadzili się wspólnie do Bydgoszczy. Od 1947 roku pracował w Kolejowych Zakładach Nawierzchniowych w Bydgoszczy, na emeryturę odszedł w 1981 roku.
Żonę Halinę poznał w pracy, podczas zakładowego spotkania, które zaprowadziło ich przed ołtarz, w 1949 roku. Wychowali troje dzieci, doczekali się pięciorga wnuków i czworga prawnuków. Przeżyli razem 72 lata. W 2021 roku nestor owdowiał.
Jego domowa biblioteka jest imponująca, w wolnych chwilach czyta. Interesuje go niemalże wszystko. Śledzi prasę, jest na bieżąco z polską i zagraniczną sceną polityczną. Gra na instrumentach, na akordeonie i skrzypach akompaniuje rodzinie podczas świątecznego śpiewania. Dobre zdrowie zawdzięcza zdrowemu jedzeniu. Gdy mieszkał z żoną, to on zajmował się zaopatrzaniem rodziny, zawsze poświęcał sporo uwagi wyborowi najlepszych produktów. Lubił robić zakupy spożywcze na targu, na bydgoskim Szwederowie, znał tam wszystkich i wiedział gdzie kupić najlepsze produkty. Jego słabością są słodycze.
Aktywność fizyczna stanowi bardzo ważny element życia Heleny Kruczyńskiej, która również świętowała swój setny jubileusz. Nestorka żywo interesuje się kwestiami związanymi ze zdrowiem, regularnie ćwiczy. Pracę zawodową łączyła z wychowywaniem dzieci i prowadzeniem domu.
Przyszła na świat w Tuszynkach (do 1988 roku miejscowość administracyjnie należała do województwa bydgoskiego, aktualnie jest częścią powiatu świeckiego). 22 stycznia 1924 roku urodziła się jako dziewiąte, najmłodsze dziecko w rodzinie. Wychowana w szacunku do pracy, młodość spędziła pomagając rodzicom w gospodarstwie. Po wybuchu wojny została skierowana do pracy przymusowej u niemieckiego rolnika. W wieku dwudziestu jeden lat przeprowadziła się do Bydgoszczy i zatrudniła w szpitalu. Pracowała, jako pielęgniarka, opiekowała się chorymi, którzy wrócili z wojny. To zajęcie bardzo obciążało psychicznie panią Helenę, dlatego znalazła nową pracę i zatrudniła się w sądzie, jako maszynistka, gdzie pracowała do 1952 roku, kiedy urodziła swoje pierwsze dziecko. Gdy na świat przyszło kolejne, pani Helena na jakiś czas całkowicie poświęciła się prowadzeniu domu. Po raz kolejny wróciła do pracy zawodowej, gdy dzieci były już na tyle dojrzałe, że mogła sobie na to pozwolić. W Centrali Zaopatrzenia Szkół Cezar w Bydgoszczy pracowała do przejścia na emeryturę w 1979 roku.
Jest szczęśliwą babcią trojga wnuków. Przyjemność sprawiają jej odwiedziny najbliższych, cieszy się na spotkania z rodziną. Po przejściu na emeryturę jej drugim domem stał się ogródek działkowy, gdzie przez ponad 60 lat uprawiała warzywa, owoce i kwiaty. Jej pasja i zaangażowanie zostały nagrodzone medalem najdłużej działającego działkowca. Rodzina szczególnie podziwia jej ambicję, samodyscyplinę i determinację.
(red.)
Mat. partnera.
fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com dla UMWKP