0 4 min 3 lata

Płatne strefy parkowania szturmem wdarły się w życie Tucholi. Jak to w życiu bywa, część mieszkańców chwali nowy porządek, inni są niezadowoleni. Jest jeszcze jedna grupa – handlowcy, którzy również podzielili się na dwa obozy.

2017 rok przyniósł nam gwałtowne otrzeźwienie, dotknął nas kataklizm pogodowy, który odarł nas ze złudzeń – sieci marketów zostały zamknięte wobec braku źródeł zasilania, za to względną normalność zakupową zapewniły nam małe sklepy. Pomimo całej sytuacji, braku możliwość podjęcia pieniędzy z niedziałających bankomatów, odżyła prastara metoda kupna towarów „na zeszyt”, choć polskie prawo tego zabroniło. To kolejny prawny nonsens krwiożerczego fiskusa wobec żywiołu, dlatego tak ważnym jest, aby małe sklepiki przetrwały – róbmy tam zakupy! W śródmieściu Tucholi strefy płatnego parkowania są wręcz chwalone przez klientów pobliskich sklepów. Ten mechanizm działa również i w drugą stronę, właściciele sklepów cieszą się z dużej rotacji zmotoryzowanych klientów. Słowem wszystko się „kręci”.

Inaczej jest ze sklepami na peryferiach płatnych stref, pomimo tego, że parkingi mają tuż przy wejściu, spadek ich dochodów sięgnął 50%, co się dzieje?

Powód jest prosty, klienci zachowują się jak tłuste koty i nie chce im się maszerować do oddalonych parkometrów po kwit. Dotychczas wierni/wygodni, zaczęli omijać te miejsca, wybierając inne, choć bardziej oblegane punkty. Przyzwyczailiśmy się, że za wygodę musimy dopłacić do zakupów, przynajmniej jedną złotówkę, więc kwestia pieniędzy odpada, mamy tutaj do czynienia z innym, oczywistym problemem – bliskością automatu do parkowania.

Taką sytuację zasygnalizowała nam właścicielka sklepu umieszczonego w sąsiedztwie dworca, ale w podobnej sytuacji są i inne pobliskie biznesy. W tej sprawie udaliśmy się do urzędu miejskiego, gdzie zasygnalizowaliśmy problem. Okazuje się, że urzędnicy zdają sobie sprawę z sytuacji i wykluczają możliwość darmowego parkowania w tym konkretnym miejscu. Uzasadniają to zwyczajną solidarnością wobec właścicieli innych sklepów, którzy z pewnością poczują się urażeni.

Jak wybrnąć z problemu? Sytuacja wydaje się być prostą do rozwiązania, ponieważ istnieje pewna pula parkometrów, które przygotowane są do instalacji, oczywiście w razie potrzeby, a wiemy, że taka wkrótce pojawi się w rejonie starej części miasta, której remont powoli się kończy.

Innymi słowy, urzędnicy rozważą instalację dodatkowego parkometru w pobliżu placówek usługowych i handlowych, znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie tucholskiego dworca.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia, która ciągle jest obecna w życiu kierowcy, a który stosunkowo rzadko odwiedza wielkie miasta. Tucholskie parkomaty nie są łatwe w obsłudze dla nowego klienta, dlaczego wybrano właśnie takie, które obecne są np. w Toruniu? Dzisiaj to pytanie pozostanie w sferze retoryki…, bo mleko już się rozlało.

Nad kwestiami ewentualnych zmian w płatnych strefach parkowania radni miejscy zajmą się podczas październikowej sesji.


(red.)