0 5 min 2 lata

Skargi mieszkańców na „most” w Klonowie, ściślej, wiadukt kolejowy. Problem w tym, że w miejscu gdzie stoi konstrukcja, nigdy już nie pojedzie pociąg, niemniej korzystają z tego miejsca kierowcy i… jurne krasnoludki?

Patrząc na wiadukt przychodzi do głowy tylko jedna myśl, ludzie oszaleliście? Degradacja konstrukcji to jedno, szukanie guza, to coś bardziej wyrafinowanego, zwłaszcza wtedy, gdy lekceważy się, czy wręcz niszczy, wszelkie znaki drogowe, które mają służyć wam samym!!!

Na moście zatrzymują się dwa auta, dostawcze i osobowe. Kierowca dostawczaka pyta, o to, kiedy most zostanie wyremontowany. Sprowadzony na ziemię przez szarą rzeczywistość wyraża zdumienie, że jego nośność obecnie, to zaledwie albo aż pięć ton. Przekroczenie tej normy może zakończyć się tragedią. Nie dostrzegł oznakowania, bo zostało uszkodzone, pytanie, przez kogo? Zapewne winę ponoszą krasnoludki, od których tutaj się roi.

Uwielbiają niszczyć plakaty wyborcze, kochają dobry alkohol, w wolnych chwilach rozmnażają się pod wiaduktem, czego namacalne dowody leżą tu i ówdzie. Nikt nie dba o ten wiadukt, nikt niczym się nie przejmuje, ale utyskiwania i skargi szerokim strumieniem kierowane są głównie do mediów, bo tak najłatwiej. Panie, panowie, nic z tego, wandalizm, to nie nasza działka, co innego stan techniczny samej konstrukcji, za to bura należy się zarządcy, który podobnych gratów ma jeszcze osiemnaście. Mamy do czynienia z zaniedbaniami i to od dziesiątków lat. Ile razy zmieniła się w tym czasie władza? Łatwo policzyć od chwili, gdy powiaty raz są, a raz ich nie ma. Znak to nieomylny, że sporo za uszami miały również gminy, nie dzisiaj, czy wczoraj, ale wiele lat temu. Czy to tylko i wyłącznie kwestia pieniędzy, ściślej, ich braku?

Właśnie w tym celu w miniony piątek odbyła się wizja lokalna wiaduktu w Klonowie w której udział wzięli wicestarosta, dyrektor ZDP w Tucholi oraz przedstawiciele Biura Konserwatora Zabytków w Bydgoszczy oraz przedstawiciel TOKiS – PRESS TV.

Specjaliści od zabytków dowiedzieli się, że kolejowa konstrukcja poddana została szczegółowej ekspertyzie, po niej wniosek był druzgoczący, most jest ruiną, problem w tym, że historyczną. Pytania ze strony powiatu były oczywiste, co z tym można zrobić? Odpowiedzi nie były budujące, wstępnie padła odpowiedź taka, że obiekt znajduje się w spisie zabytków, podobnie jak np. stacja kolejowa w nieodległym Pruszczu.

Po oględzinach stwierdzono, że stosy kamieni, na których opiera się budowla znajdują się w dobrym stanie, przynajmniej wizualnym, cała reszta kwalifikuje się do kompleksowego remontu, ale ostatecznie sprawa zostanie wyjaśniona w pismach, które zaczną krążyć pomiędzy zainteresowanymi instytucjami: konserwatorem i starostwem, jak długo? Pan Bóg raczy wiedzieć, a czas płynie…

Wydaje się, że kwestia zamknięcia mostu, to tylko kwestia właśnie jego, czasu.

Wiemy, że przez klonowski wiadukt przejeżdżają ciężarówki, których ładowność wielokrotnie przekracza dopuszczalną nośność konstrukcji. Wiemy też, że rolnicy łamią zasady bezpieczeństwa, ignorując wszelkie znaki i bariery, które umieszczono na wiadukcie. Dochodzi do tego, że są one niszczone z premedytacją, dochodzi nawet do ich kradzieży! Czy w tamtym rejonie pojawili się jaskiniowcy / wandale, czy to tylko przypadek?

Za zniszczenia ktoś zapłaci, być może zdrowiem lub nawet życiem, czy te prawdy oczywiste trzeba mnożyć? Chyba nie, to w takim razie gdzie podział się instynkt samozachowawczy wandali, zwłaszcza, że podobny wiadukt znajduje się kilometr dalej i jest w lepszym stanie. Przedziwna sytuacja.

Obecnie nic się nie zmieni bez decyzji muzealników, kiedy ten stan się odmieni, wyjścia będą tylko dwa, albo most zostanie wyremontowany, a to potrwa ( będzie zamknięty na czas naprawy) albo zostanie rozebrany, a droga w tym miejscu zostanie wyrównana przez koparki buldożery. Innego wyjścia awaryjnego nie ma i nie będzie. W każdej z tych sytuacji wiadukt zostanie wyłączony z ruchu i to na długo.


(red.)