0 6 min 1 miesiąc

To historia tak nieprawdopodobna, że kiedy ją  zgłoszono, trudno w nią było uwierzyć. Była nawet chwila zwątpienia, czy to nie kolejna prowokacja wobec naszej redakcji, które przecież zdarzały się drzewiej. Jesteśmy czujni. Jednak nie, bo chęć wybudowania gigantycznej komory mroźniczej w sąsiedztwie mieszkających na terenie osiedla Kopernika, zmieniła się w fazę złożenia dokumentacji w Urzędzie Miasta w Tucholi, a teraz nadano jej bieg prawny.

Czym jest komora mroźnicza?

Zwykle to niewielkie pomieszczenie wykorzystywane w sklepach lub restauracjach, jednak nie w tym przypadku bo ogrom budynku nasuwa wyłącznie jedno porównanie – mamy do czynienia prawdopodobnie z magazynem chłodniczym. Czy ocena sytuacji jest słuszna? Trudno powiedzieć, nie w każdej sprawie autor może być omnibusem. Za to sygnalizuje problem, który być może dotknie lokalną społeczność.

Fakty jednak są druzgocące i trudno dziwić się mieszkańcom wspomnianego osiedla, że tak gwałtownie reagują. Mamy przecież i inne, wcześniejsze przykłady, kiedy to przedsiębiorcy podejmowali próby stworzenia innych, bardziej niebezpiecznych konstrukcji i instalacji na terenie Tucholi, na szczęście spełzły na niczym, wobec potężnego oporu społecznego. W tej sprawie też tak będzie, nie miejmy złudzeń.

Jak będzie w tym konkretnym przypadku?

Dowiemy się za 90 dni, kiedy UM w Tucholi podejmie decyzję w sprawie.

Skorzystajmy z wyobraźni. Wybudowali państwo swój wymarzony dom na terenie spokojnego osiedla, pośród innych domów, których właścicieli państwo znają praktycznie od zawsze. Jest świetnie, mijają lata, żyje się dobrze, spokojnie i raptem…, jak grom z jasnego nieba dociera informacja o tym, że sąsiad w tym przypadku istniejący już od lat zakład za pobliskim płotem chce się rozbudować konstrukcję, która zmieni wszystko. Jak się zachować w takiej sytuacji? To oczywiste, że wpierw porozmawiają państwo z sąsiadami, czy otrzymali zawiadomienie o planach zmian i co się okazuje? Rzeczywiście, korespondencja trafiła do mieszkańców, jednak nie osiedla, a sąsiadującej z przyszłą konstrukcją / instalacją sąsiadów jednej ulicy. To wymusza zdenerwowanie, kiedy już wiadomo, że nowy budynek będzie miał wpływ na większe otoczenie, zwłaszcza, że ma być wyposażony w komin z którego kto wie, co będzie wylatywało. Zakładamy optymistycznie, że to tylko para wodna.

Za oknem zmieni się widok, państwa budynek znajdzie się w strefie cienia i potencjalnie będą państwo narażeni na emisję dźwięków przez 24 godziny i to przez całe lata. To trochę jak z wiatrakami, które stojąc zbyt blisko domostw wszechobecnym hałasem mogą doprowadzić do szału, różnica jest taka, że nie śmierdzą, np. cebulą.

I co?

I czar miejsca pryska, jak mydlana bańka, pozostaje wiara w rozsądek urzędników władnych wydania decyzji i mądrość burmistrza, który jest wyjątkowo czujny w takich sprawach.

Zaraz, a gdzie podział się radny, który ma „pod sobą”, ten fragment miasta? Być może usłyszymy jego głos za kilka dni, podczas zbliżającej się sesji. Do tej chwili o jego reakcji niczego nie wiemy.

Trudni się też dziwić temu, że zaniepokojona mieszkanka informuje o sprawie nas, którzy jesteśmy zaprawieni w bojach z większymi firmami, które próbowały niemożliwego. Warto przypomnieć, że we wszystkich sprawach wygrywaliśmy bez większego wysiłku.

Oczywiście, nie znam wszystkich kulis tej sprawy, jest zbyt pilna, aby podejść do niej w sposób zwyczajny, stąd mamy do czynienia z felietonem, który daje inne możliwości.

Oczywiście, moja wizyta w Urzędzie Miasta w Tucholi była koniecznością, by przyjrzeć się dokumentacji i porozmawiać z właściwymi urzędnikami do pana Burmistrza włącznie, a ten stwierdza wyłącznie jedno i za to go od lat niezmiennie cenię: „nigdy nie zadziałam wbrew społeczeństwu” – stwierdza.

Na tym etapie to stwierdzenie zamyka sprawę, choć zanim podjęta zostanie decyzja, co do wybudowania spornego budynku, wzięte pod uwagę zostaną wszelkie okoliczności: prawne, formalne i ludzkie. Tak się składa, że mieszkamy w mieście prawa, a przynajmniej taką mam nadzieję.

Zanim w sprawę oficjalnie włączy się nasza redakcyjna machina, upłynie trochę czasu, ale sytuację już mamy „na oku” i już ją analizujemy. Za chwilę zaczniemy zadawać pytania wszystkim stronom, kamery to bardzo bezduszne urządzenia i mają pewną przypadłość, pokazują świat bez emocji takim, jakim jest. Świetne narzędzie, z którym nie można polemizować.

CDN…


Mariusz R.Fryckowski