0 2 min 3 lata

Jak powiat długi i szeroki, wszędzie pojawiają się średniowieczne, nadobne białogłowy i wojowie z marsowymi minami, że aż strach. I chyba właśnie o to chodzi, aby ćwiczyć groźne miny w ewentualnym starciu z wrogami, bo sama broń  z epoki, wydaje się być bardziej niebezpieczna dla używających jej, niż użyta przeciwko najeźdźcom.

Podobno to już trzeci raz w tym samym miejscu (nad jeziorem) spotykają się odtwórcy dawnych czasów, choć tym razem impreza ma nieco szerszy zasięg, tym samym stała się ogólnopolską. Kiedyś modne było odtwarzanie scen batalistycznych rodem z ostatniej wojny, teraz wracamy do wieków minionych. Podarujmy sobie sceny przemocy, bo tych pełno na każdym festynie i skupmy się na kramach, bo w nich odnaleźć można naprawdę ciekawe przedmioty, prócz tego poznać pracę rzemieślników. To starzy znajomi z innych pikników, a choćby w Tucholi, albo w Kęsowie. Spotkaliśmy też Błazna Jajosza i konia z rzędem temu, dlaczego tak właśnie się nazwał, kto wie, może to za sprawą karkówki, do degustacji której jegomość zapraszał?

Miła atmosfera, odrobina kontrastów, bo przecież trudno średniowiecze przenieść do współczesności, ale co tam, wystarczy odrobina wyobraźni i każdy może się wcielić w dowolną postać lub pomodlić się do któregoś z bogów, jest ich tutaj od metra.


(red.)