0 3 min 3 lata

To nie będzie sucha formalna notatka z prelekcji / wykładu, którego dzisiaj mogliśmy wysłuchać w Tucholskim Ośrodku Kultury.

Adam Węsierski rok temu uzyskał stopień doktorski, teraz przygotowuje się do habilitacji, jest niczym rozpędzona lokomotywa parowa, która absolutnie nie cierpi na to, że ma zbyt wiele pary. W tym przypadku tej szlachetnej, bo historycznej. Kiedy spotka się dwóch pasjonatów królowej nauk ( w naszym mniemaniu), to musi zaowocować długimi rozmowami i tak właśnie było.

Adam ma na swoim koncie ponad pięćdziesiąt skrupulatnie „wydzierganych” książek, napisał ponad 200 artykułów. Zajmuje się historią borów Tucholskich i jest w tym dobry. Prócz tego ma i inne zainteresowania, ale o tych możemy poczytać na okładce nowej książki pt. „Sensacje i sekrety powiatu chojnickiego, sępoleńskiego i tucholskiego II”. Książkę można będzie kupić w Galerii Borów Tucholskich tuż przy Szkole nr 1. W tej chwili trwają zapisy, ale dla tych chętnych, którzy chcą wzbogacić swoją biblioteczkę już teraz, nowiutki egzemplarz można zdobyć podczas autorskich wieczorów w gminach, a które odbędą się zgodnie z harmonogramem, który podawaliśmy kilka dni temu.

W nowym tomie autor rozprawia się z kolejną grupą zwyrodnialców aparatu bezpieczeństwa, padają konkretne nazwiska, które znamy, kojarzymy z przeszłości. Okazuje się, że nawet w zacnych rodzinach zdarzały się kanalie, które powinny ponieść srogą karę za swoje winy. Było ich bez liku. Trudno powstrzymać się od dosadnego komentarza, a który powinien podsumować czasy komunizmu jednym zdaniem, ten przez wiele lat terroryzował całe społeczności. Kaci wiedzieli o tym, że są w mniejszości, ale byli uzbrojeni, bezkarni, mordowali, torturowali, gwałcili i za swoje czyny niezwykle rzadko ponosili kary. A jeżeli nawet się zdarzały, były minimalne. Ludność była zastraszona.

Doktor Węsierski mówi o nich wprost, podając przerażająco suche fakty, trudno im zaprzeczyć. Ukazane są zdjęcia zakazanych facjat oprawców, którzy byli zdemoralizowani do szpiku kości, nazywano ich nawet „polskimi gestapowcami” i jest to stwierdzenie ze wszech miar słuszne…

 


mrf.