Z bardzo bliskiej „Laponii” napłynęły informacje wprost od Mikołaja i elfów. Droga do Tucholi zajmie im jeszcze kilka dni, zrezygnowali z tradycyjnych sań i reniferów, szkoda zwierzaków. Wędrują po świecie z duchem czasu i z naprawdę WIELKIM rozmachem, niestety bardzo powoli i przybędą do Tucholi 17 grudnia o godzinie 15:30.
Nie Diet Moroz, nie gwiazdor, a Mikołaj kolejny już raz zrezygnował z sań i reniferów i postanowił skorzystać z najcięższego z możliwych pojazdu, który chyba trzyma w osobnym igloo. Ma ze trzy metry wysokości, specjalne, choć nietypowe miejsce dla swoich wyjątkowych pasażerów, a jego długość to połowa autobusu, albo i więcej. W operację wtajemniczeni są tucholscy strażacy, ale mają nakaz milczeć, jak grób. Nie ma mowy o tym, aby przejechał przez miasto, dlatego Mikołaj w swój wiadomy sposób, dotrze wprost do Powiatowego Centrum Wsparcia ( dawny DOM DZIECKA).
Cóż to za pojazd? Oczywiście wiemy, ale niech to pozostanie niespodzianką, chociaż zdarzało się w innych miejscach na mapie, że Mikołaj korzystał z przedziwnych środków lokomocji, ba, nawet z… ciągników! U nas będzie inaczej. Mikołaj zasiądzie w wielkiej kanapie, ale nie sam, towarzyszył mu będzie uroczy elf oraz Jego najukochańsza maskotka na czterech łapach, z niezwykle sympatyczną mordką.
Zanim Mikołaj dotrze do celu…, trwają gorączkowe prace nad żłóbkiem, który wygląda okazale.
OK. czas na plakat.
(red.)