Na bezdechu przez dworcowy hol

Estimated read time 3 min read

Bezdomni, jedni się ad nimi litują, inni na nich pomstują, zwłaszcza zimą, kiedy w poszukiwaniu ciepła próbują przetrwać choć kilka godzin na terenie tucholskiego dworca. Jest ich czterech, są brudni, cuchną. Czy można im pomóc?

I to jest chyba najważniejsze pytanie. Aby im pomóc to oni wpierw muszą tego chcieć, wsparcie niesie im specjalny ośrodek w Wielu. Gdyby wykazali taką chęć, policjanci natychmiast się tym zajmą. Problem w tym, że ci ludzie tego nie chcą. Powód jest jeden – dyscyplina we wspomnianym ośrodku. Jej elementem jest zakaz spożywania alkoholu i chyba ten punkt regulaminu stanowi największy problem. Ci ludzie mają wolną wolę i nie można tego zmienić, kółko się zamyka. Wolą ukrywać się przed policjantami, a kiedy ich nie ma i zapada zmrok, a dworzec jest zamykany, oni zapobiegliwie i niepostrzeżenie wcześniej uchylają jedno z dworcowych okien, by później przez nie wejść i spokojnie przetrwać kolejną noc.

Kochają też swoje koczowiska, jedno z nich znajduje się tuż przy budynku, to dawny ogródek mieszkańców dworca, dzisiaj zarośnięty, stanowiący idealną kryjówkę. Tutaj bezkarnie można pić, jeść, czy załatwiać potrzeby fizjologiczne. Efekt? Straszny. To teren należący do PKP, a umieszczone na płocie tabliczki mówiące o tym, że teren jest monitorowany, wyglądają groteskowo. Pięknie wyremontowany dworzec, który miał stać się wizytówką Tucholi dla podróżnych, jak do tej chwili odstrasza odorem. Skargom nie ma końca.

Co gorsze w tym budynku znajduje się firma, która służy dzieciom. Nie trudno się domyślić, że w takiej sytuacji Tuchola straci kolejnego przedsiębiorcę, jeżeli czegoś z tym nie zrobimy.

Niestety, mamy również do czynienia z postawami agresywnymi, a nawet zastraszaniem, ludzie zwyczajnie boją się lub reagują bardzo gwałtownie, bezdomni są nieobliczalni. Po latach doceniamy jak wielkie znaczenie miały noclegownie, gdzie delikwenci mieli wikt, opierunek, możliwość umycia się, oczywiście pod nadzorem. Dzisiaj są pozostawieni samym sobie. Kiedy ktoś z nich umrze, pochowa go miasto. Być może w anonimowym grobie.

Podsumujmy, policja jest bezsilna, może nakładać mandaty, PCK podobnie, opieka społeczna, być może da niewielkie wsparcie poprzez żywność i odzież, ale tak naprawdę wszyscy są bezsilni. Mamy takie prawo, jakie mamy, nie można tych ludzi zmusić siłą, to może warto je znowelizować w takim stopniu, aby ci nieszczęśnicy ponownie poczuli się ludźmi? W każdym przypadku natrafiamy na mur, problem zniknie w chwili, kiedy nadejdzie wiosna, bezdomni zmienią miejsce, koczowisko, wszystko powróci wraz z pierwszymi dniami nowej jesieni i tak aż do ich śmierci.

Ci ludzie to nasze sumienia, często głuchniemy i ślepniemy, byle mieć spokój. Nic z tego, to zjawisko się nasili i to już wkrótce.


(red.)

Powrót do NEWSROOMU

Administrator zaprasza