Samantha Glińska ukończyła Liceum Plastycznym w Gdyni-Orłowie, a studia na ASP w Gdańsku na Wydziale Wzornictwa Przemysłowego. Mieszka na wsi, w sercu Borów Tucholskich. Malarstwo artystki to ruch, moc, nostalgia, wyciszenie i melancholia, odnajdywanie niesamowitej ekspresji jaką mają w sobie zwierzęta, przede wszystkim konie.
Przyjazne wnętrza tucholskiej Miejskiej Biblioteki Publicznej wypełniły się w miniony piątek. Wszystko za sprawą wspomnianej artystki, która wystawiła w niej wiele swoich prac, dodajmy, prac niezwykłych. Trudno opisać te obrazy, są czymś więcej, niż próbą sportretowania koni w różnych sytuacjach, tym bardziej w pozach statycznych, czy dynamicznych. Być może powodem jest dramat, który rozegrał się w życiu artystki, a ten doprowadził do tego, że ponownie musiała nauczyć się żyć.
Przeszła piekło, drugi raz musiała zmierzyć się z codziennością i ponownie opatrzność obdarowała Ją talentem. W tych obrazach zawarte jest wszystko, dziewczęca, później kobieca wrażliwość, poczucie piękna, bólu, chwile radości i chwile smutku.
Oglądając te płótna przechodzi się trochę do innej rzeczywistości, widać na nich wszystko, jak na dłoni. Zdaje się, że konie są tylko ich fragmentem, a być może filarem…, czego? Na to pytanie każdy odpowie sobie sam, o ile odwiedzi tucholską MBP.
(red.)