Laboga! Słupy mają sołtysa i radę sołecką! ( felieton autorski)

Estimated read time 4 min read

Od lat nie było specjalnej chemii pomiędzy Bladowem i pobliskimi Słupami. Doszło nawet do tego, że mieszkańcy tej drugiej miejscowości zapragnęli przejścia pod skrzydła sąsiedniej gminy – Kęsowo. Niestety, plan spalił na panewce i mówiąc kolokwialnie, sporawa się rypła, ale tylko częściowo. Społeczność Słupów wbrew pozorom odniosła sukces, ponieważ od wczoraj już oficjalnie ma swoje sołectwo.

Właśnie we wtorek ( 16 września br.) do kroniki, która zapewne powstanie, wpisana będzie właśnie ta data, kiedy po wyborach sołtysem została pani Martyna Pipowska, która zebrała 17 głosów „za” przy 5 przeciwnych. Do rady sołeckiej trafiły trzy osoby: Ewelina Książek, Marcin Połum, Sylwia Karwasz.

Nie było specjalnych przepychanek, a kandydaci zaproponowani przez zebranych pozostali bez kontrkandydatów. No i stało się, demokracja zwyciężyła, choć to najgorszy z możliwych proces,  wydłużony dodatkowo awarią drukarki, bez której karty do głosowania były przez chwilę w sferze… „mrocznego przedmiotu „pożądania”.

Z pomocą informatyka usterkę usunięto zdalnie.

Co ważne, za tymi wyborami poszły w ruch mechanizmy, z których najważniejszym jest uzyskanie tzw. funduszu sołeckiego. Wybrańcy nie mieli zbyt wiele czasu na podjęcie decyzji, jak wydać przeznaczone na ich potrzeby 22 tysięcy złotych. Koniec końców ustalono, że za te środki dokonany zostanie zakup sprzętu do utrzymania terenu (7 tyś złotych), zakup popularnego „blaszaka ”do przechowywania sprzętu (10 tysięcy złotych), 2 tysiące przeznaczono na utrzymanie zieleni, a resztę na zakup sprzętu, np. ławek…

Temat ławki, terenów zielonych oraz innych palących bolączek z przeszłości, stał się tematem dość głośnej i nerwowej atmosfery. W efekcie wywołano do odpowiedzi obecnego sołtysa Bladowa, któremu postawiono szereg uwag w tym również powstało zarzewie wymiany zdań…, przeklęta ławeczka, która rzekomo była obiecana w przeszłości i miała się pojawić, ale tak się nie stało. No i zaczęło się…

Konia z rzędem temu, kto powie o co w tym chodzi. Skończyło się to na pokazywaniu dokumentów i zaprzeczaniu sytuacji. Później było tylko… gorzej, ale zapał dyskutantów ostudził burmistrz Tucholi, który oczywiście wziął udział w zaplanowanym spotkaniu i niczym filmowy terminator spacyfikował słownie wszystkich zebranych.

Wskazał jasno, że to przeszłość, i choć takie słowa nie padły, można wszystko uogólnić do stwierdzenia: „a tak kurdę, po chrześcijańsku, kochajta się, bo trafita do piekła” lub „co było i nie jest, nie pisze się w rejstr”.

Szkoda, że to tylko uogólnione stwierdzenie autora tej relacji, a który przysłuchiwał się tej awanturze i nie wierzył własnym uszom, że tyle lat po odzyskaniu niepodległości w małych społecznościach, takie bywają powody do lokalnych bitewek.

Budżet uchwalono, kasę przeznaczono, ale widać, że ta sfera świeżej samorządności nie do końca ma świadomość tego, że istnieją i inne wydatki, na które budżetu zwyczajnie nie wystarczy. Budżet  formowany „na kolanie”? A fe!

Prócz galerii fotografii dokonaliśmy również nagrania filmowego, ale naprawdę, chcemy oszczędzić tego Naszym Widzom i Czytelnikom, nic dobrego z tego nie wynika,  wyjątkiem jest porównanie z filmowym „eposem narodowym” rodziny Pawlaków z Kargulami. To swoisty kankan i w tym tonie postanowiliśmy przestawić materiał filmowy.

Wybranym władzom sołectwa gratulujemy i życzymy wszelkiej pomyślności, mają teraz Państwo pełnię władzy w swojej Małej Ojczyźnie.

***


Mariusz R.Fryckowski.

Powrót do NEWSROOMU

Administrator zaprasza