HEJ, HEJ DO KNIEJ, CZYLI… „OGNISKO” Z PIOSENKĄ MYŚLIWSKĄ

Estimated read time 3 min read

Ten wieczór od początku zapowiadał się ciekawie i choć myślistwo kojarzy nam się z barbarzyństwem wobec świata zwierząt ( i nie radzę mówić tutaj o konieczności odstrzałów, po to wprowadziliście tutaj wilki, by one rozwiązały problem z równowagą wśród zwierząt), to cała otoczka wokół niego, jest interesująca. Ktoś jest zaszokowany? I dobrze! Po co ganiać po kniejach z dwururką, kiedy zamiast niej można wziąć kamerę lub aparat fotograficzny?

No, tak, kwestia kiełbasy z dzika. Dobrze, niech będzie, ona rzeczywiście pojawiła na stole, a oprócz niej i inne borowiackie przysmaki np. dżem ze świnki – nieśmiertelny smalec ze skwarkami.

Zostawmy kulinaria, obejrzymy je na zdjęciach, a zajmijmy się tym, co działo się na „scenie”. Tak naprawdę dzisiejsze spotkanie z piosenką myśliwską rozpoczęło się od hejnałów, które doskonale znamy z festiwali muzyki myśliwskiej, a które od lat odbywają się w Tucholi. One nieprzerwanie wiążą się z rodziną państwa Grzywaczów.

Dzisiejsze spotkanie odbywało się w cieniu wystawy, gdzie zgromadzono cenne eksponaty związane z pasją wspomnianej rodziny.

Trudno tutaj nie wspomnieć o panu Piotrze Grzywaczu, który był człowiekiem aktywnie uczestniczącym w życiu społecznym swojego środowiska, wyróżniającym się jako przewodniczący komitetów organizacyjnych i różnorodnych zespołów osiągających swoje publicznie użyteczne cele. W swojej pracy zawodowej i pasji łowieckiej zawsze na pierwszym miejscu stawiał kulturę łowiecką. Grał na rogu myśliwskim od 1973 roku. A od początku lat 80-tych bardzo zaangażował się w rozwój tej dziedziny. Mieliśmy przyjemność współpracować z nim.

Piotr Grzywacz był autorem licznych publikacji i kompozycji muzycznych. Na przykład autorem pierwszego samodzielnego wydania zapisów nutowych sygnałów myśliwskich w Polsce pt. „Czar myśliwskiego rogu” (trzy części). Skomponował m. in. sygnały „Jenot na rozkładzie”, „Bóbr na rozkładzie”, „Marsz Tucholski” i inne („Hejnał Nasielska”). Opracował tzw. tucholską klasyfikację sygnałów myśliwskich. Był pomysłodawcą i konstruktorem drewnianego „Rogu Tucholskiego” (2000).

Na szczęście schedę po słynnym tacie przejął Jego syn, pan Karol i od tego czasu historia rodzinnej pasji jest kontynuowana.

W dzisiejszym spotkaniu udział wziął niezwykły gość, pan Tomasz Pinkowski z Zarządu Okręgowy PZŁ w Bydgoszczy. Prócz tego w spotkaniu udział wzięły Frantówki Bysławskie, które bawią nas od 26 lat. Warto dopowiedzieć, że do zespołu dołączył czas jakiś temu dawny poseł, wójt Warlubia obecnie samorządowiec (radny powiatowy) pan Eugeniusz Kłopotek i co ciekawe, nie śpiewa cienko!

W sali publiczność dopisała, prócz stałych bywalców pojawiła się młodzież ucząca się w pobliskim Technikum Leśnym i o dziwo nie umarła z nudów, wręcz przeciwnie!

Muzeum Borów Tucholskich przejął Urząd Marszałkowski w Toruniu, ale na szczęście pozostała w nim tucholska, wypróbowana, doborowa załoga, która każdego dnia wkłada mnóstwo pracy w to, aby uatrakcyjnić to miejsce. Bogata oferta muzeum przyciąga mnóstwo ludzi, znak to nieomylny, że regionalizmy w tej społeczności są ciągle żywe i przyciągają uwagę kolejnych pokoleń, choć w średniowieczu różnie to bywało.

 

Czy się podobało? Pewnie!

***


(red.)

mrf.

Powrót do NEWSROOMU

Administrator zaprasza