No i mamy skutki nieudolności polityki rządu, który za większość swoich wpadek oskarża na przemian: pandemię, opozycję lub Putina. A co w tej karkołomnej układance grozi nam, obywatelom? Drożyzna, głód i chłód?
O ile do polityki rozrzutności już się przyzwyczailiśmy w takim stopniu, jak do tego, że pieniądze, którymi rząd dysponuje nie pochodzą z naszych kieszeni, a z… bankomatów, tak w kwestii energii możemy sobie groźnie pomachać palcem w bucie. Z pustego i Salomon nie naleje, ale Burmistrz Tucholi próbuje i to w sposób niezwykle wyważony i politycznie „giętki” trafić do władz centralnych, aby łaskawie zajęły się problemem tysięcy gmin, również naszej. Kwestia dotyczy kotłowni osiedlowych, ściślej cen gazu, którymi są zasilane, a który odcięliśmy sobie jednym skreśleniem pióra premiera / fantasty.
Zima zbliża się, a my zbieramy chrust, oczywiście nielegalnie, bo nawet na ten rodzaj paliwa w większości nas nie stać.
Czy coś wyniknie z tego dokumentu, co będziemy mogli uznać za sukces? Wątpliwe, ale jedno jest pewne, właśnie wyczerpano możliwości formalne, a nasz los spoczywa w rękach polityków, na szczęście obaj adresaci pisma mają głowy na karkach, niestety, podlegają dyscyplinie partyjnej.
(mrf.)