0 5 min 1 rok

Pierwszego lutego weszła w życie duża nowelizacja, która odwróciła do góry nogami przepisy w praktycznie wszystkich obszarach związanych z pieczą zastępczą. Wiceminister rodziny i polityki społecznej Barbara Socha, zdaje się ma nadzieję na to, że nowe rozwiązania przyczynią się do przyspieszenia procesu przyczynią się do przyspieszenia procesu deinstytucjonalizacji. Problem w tym, że brak wytycznych właśnie sparaliżował działania lokalnych PCPR-ów.

Zacznijmy od rozwikłania tego katastroficznie brzmiącego zwrotu, którego użyła pani mister, a który dla większości jest pustym słowem, choć wcale tak nie jest.

Deinstytucjonalizacja jest kierunkiem wyznaczonym przez Unię Europejską, jednak jej podstawy są osadzone w wartościach humanistycznych, takich jak prawa człowieka, w szczególności rozwój w jego środowisku społecznym, szczęście, godność, braterstwo i solidarność.

Deinstytucjonalizacja, nawet wtedy kiedy zajmujemy się tylko jej częścią dotyczącą pieczy zastępczej, opiera się na koncepcjach osadzonych w takich dokumentach jak Konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, której celem jest popieranie, ochrona i zapewnienie pełnego i równego korzystania ze wszystkich praw człowieka i podstawowych wolności przez wszystkie osoby niepełnosprawne oraz popieranie poszanowania ich przyrodzonej godności. Cel ten w takim samym stopniu dotyczy dorosłych jak dzieci.

Na potrzebach dzieci, związanych m.in. z deinstytucjonalizacją, koncentruje się Konwencja ONZ o prawach dziecka. Zgodnie z tą Konwencją,  wychowanie w środowisku rodzinnym, w atmosferze szczęścia, miłości i zrozumienia, pozwala dziecku na pełny i harmonijny rozwój osobowości. Nie zawsze jednak rodziny potrafią lub są w stanie zapewnić potrzebną dzieciom opiekę – nawet zakładając, że otrzymują od państwa odpowiednie wsparcie. W takiej sytuacji, to system polityki społecznej powinien zapewniać dzieciom prawo do zastępczej opieki rodzinnej. [za koalicja.org]

Polityka rozrzutności rządu ze znaczkiem „+” przyniosła więcej szkód, niż pożytku. To jakby powrót do czasów socjalizmu, gdzie obywateli przyzwyczajono do tego, że państwo, jako instytucja, niejako z rozdzielnika przyznaje pomoc taką, czy siaką. W sposób wzorcowy widać to w salach obsługi klientach (ZUS), gdzie ludzie wypytują urzędniczki o świadczenia pomocowe w postaci gotówki. Niestety, obłęd dotyka również dzieci, które utraciły swoje rodziny.

TOKiS-PRESS TV doskonale wie o czym mówi, ponieważ nakręciliśmy film o pieczy zastępczej, jego realizacja trwała kilka miesięcy i porusza niezwykle delikatną materię, o której przeciętny Kowalski nie miał pojęcia. Film to zmienił.

Warto uświadomić sobie, że na naszym terenie (powiat tucholski) mamy zaledwie dwa domy dziecka ( obecnie funkcjonuje nazwa „domy dla dzieci”) i niestety, okazuje się, że wkrótce potrzebny będzie trzeci dom. Dlaczego? Lawinowo przybywa dzieci potrzebujących wsparcia, pomocy.

Obecnie istnieje potrzeba zapewnienia opieki grupie dzieci, które tymczasowo umieszczono w pieczy zastępczej, reszta czeka w kolejce do innych placówek, problem w tym, że wszystkie miejsca są zajęte! Będzie wyłącznie gorzej, bo dzieci przybywa!

Skoro rząd potrafi zmarnotrawić siedemdziesiąt milionów złotych z naszych podatków na wybory kopertowe, które nigdy się nie dobyły, to policzmy ile domów dziecka można było wybudować za te pieniądze? To jakiś koszmar. Co obecnie ma zrobić powiat i instytucje im podległe, które zajmują się opieką nad tymi szczególnie skrzywdzonymi przez los dziećmi? Jest to wyzwanie i ono musi zakończyć się sukcesem.

Istnieje potrzeba wsparcia budowy nowego domu, trudno powiedzieć gdzie on powstanie i kiedy, ale nadchodzi czas spotkania i to przy wspólnym stole polityków, przedstawiciela rządu, samorządowców, przedstawicieli jednostek dbających o dobro dzieci, przedstawicieli fundacji i… mediów. Wszyscy mają prawo wiedzieć, co się dzieje, a dzieje się źle i warto o tym wiedzieć.

Tutaj chodzi o dzieci!!!!!

Poddajemy pod dyskusję…


(mrf.)