Tuż po spotkaniu wyborczym w tucholskim TOK-u rozpoczęło się kolejne, tym razem w szczątkowym gronie i wychłodzonej do obłędu największej sali tucholskiej książnicy. Spotkanie zorganizował Pan Prezes lokalnej, szpitalnej spółki i poświęcone było zapłodnieniu IN VITRO w kontekście cen i dostępności. Temat ważny i… drażliwy.
Oczywiście, za wszystko winę ponosi obecnie rządząca partia i ciemnota ludu, która w zarodkach dopatruje się bruzdy na czole, a powołane ponownie do życia zamrożone zarodki, mają później chroniczny katar.
Słowem, jesteśmy kulturowo gdzieś na pograniczu „Znachora” i „Doktor Ewy”w jedynie słusznych adaptacjach. I niestety, to jest prawda, ponieważ „dziecko z próbówki” to ciągle sensacja, a te jak zwykle powodują plotki, zwłaszcza w małych społecznościach.
Warto też dodać tutaj, że wskazane jest obejrzenie filmu „Eugenika w imię postępu” Grzegorza Brauna – reżysera i polityka wyklętego, pomawianego o ruską agenturę. Nawiasem mówiąc, świetny film. W pewnej chwili tematy rozmów z nieliczną publicznością zmieniły się, ale ciągle oscylowały wokół tematu głównego.
Miłym zaskoczeniem były wypowiedzi gościa spotkania – pani Barbary Nowackiej ( kim jest? Warto sprawdzić), ma wiedzę, wrażliwość i… chyba ciągle Jej zależy. Nieco dziwne w kontekście mediów ogólnopolskich, które stawiają ją w roli opozycyjnego ortodoksa na barykadach. Tak nie jest…
Nie dajmy się jednak zwieść, politykom nie wolno ufać ale warto z nimi rozmawiać. Ciekawostka, pani poseł zgodziła się z sugestią przedstawiciela TOKiS-a, że polityków i to pod względem psychiatrycznym, należy regularnie badać, nasza propozycja – raz na rok.
Bez sarkazmu ( mhm, akurat), spotkanie było ciekawe, choć zainteresowanie społeczne znikome. Straciliśmy czas? Nie do końca, choć można było podyskutować np. o wielkanocnym menu, a tak ponarzekaliśmy trochę i rozeszliśmy się do domów, przecież trzeba „obejrzeć prawdy” w Polsacie, TVP, czy w innym TVN-ie. Można też wyrzucić przez okno telewizor (polecamy), co zapewni nam odrobinę ruchu i przerwie proces powszechnego ogłupiania, również w kwestiach dzietności. Główny problem (In Vitro) pozostał i nic się z tym nie da zrobić, przynajmniej do wyborów, które wyraźnie szkodzą tzw. elitom, żyjącym w swoich bańkach.
(red.)
(mrf.)