To jak poszukiwanie Yeti, tyle lat, tyle słów, czasu, ustaleń, papieru, debat, pieniędzy i co? I nic, inne miasta korzystają z nich na co dzień, a w Tucholi stała się… miejską legendą – obwodnica Tucholi , która wyłazi bokiem tej części galaktyki.
Cofnijmy się o trzy lata, kiedy wreszcie nadzieja zagościła w świadomości samorządowców….
Ała! Tak, to też mamy!
A co dzieje się obecnie?
Sprawa przeklętej chyba obwodnicy Tucholi bulwersuje nie tylko samorządowców, ale również opinię publiczną. Tyle lat, tyle zachodu, wpłacono tyle milionów, a obwodnicy jak nie ma, tak nie ma. Nie dość, że proces decyzyjny ciągnie się jak najgorszego sortu makaron, to jeszcze dochodzi do kolizji interesów firmy budującej gazociąg z decydentami.
Kiedy to się wreszcie skończy? Jest światełko w tym baaaardzo długim tunelu. W specjalnym piśmie skierowanym pod konkretny adres wypowiedział się jeden z tucholskich radnych. Piękny tekst, bez cienia kompromisu.
W zastępstwie za radnego pana Adama Brzoszczyka odczyta go pan Przewodniczący Rady Powiatu – Paweł Cieślewicz.
(red.)