Pan Andrzej postanowił odwiedzić stare kąty i wracając o zmierzchu z Pruszcza, skręcił w drogę do Lubiewa. Celem podróży była Tuchola, to była długa podróż…
Lubiewo to ładna wieś, która zmienia się każdego roku, nie tak dawno wzbogaciła się o wykonaną inwestycję – ulicę Hallera, pan Andrzej wybrał właśnie ją. Nie jest nowicjuszem za kierownicą, zachował ostrożność, zbliżał się do skrzyżowania w pobliżu szkoły, dostosował prędkość do oznakowania i wjechał na nie. Później było ostre hamowanie, zgrzyt pękającego spojlera i zderzaka w jednym. Nie popełnił błędu, to jego samochód miał zbyt niskie zawieszenie, przynajmniej na standardy drogowe, które napotkał. Później było już normalnie, pozbierał resztki, zapakował do bagażnika, a nazajutrz zadzwonił do nas.
Duże zdziwienie przechodniów wywołało to, że z naszego wozu zamiast kamery wzięta została pospolita „calówka” po to, aby zmierzyć to, co spowodowało uszkodzenie auta pechowego kierowcy. Przy Hallera wymyślono spowalniacze, typowe wypiętrzenie nawierzchni w żargonie kierowców – „wyrzutnia”. Cel oczywisty, bo w pobliżu znajduje się szkoła, a ulica jest uczęszczana. Wszystko z myślą o bezpieczeństwie dzieci? Czy na pewno?
Równia pochyła ma wysokość 13 centymetrów, do wypiętrzenia jakieś sześćdziesiąt, niby wszystko jest w najlepszym porządku, o ile jedzie się w stronę cmentarza. W drugą stronę jest inaczej, ulica jest nachylona i auto zjeżdżając z progu „przysiada” pod własnym ciężarem. Zrobiliśmy jedną próbę, potem drugą, wszystko przy prędkości 30 km/h. To było głupie, niedorzeczne i sami prosiliśmy się o kłopoty. Na szczęście nasza „Zośka” ma wzmocnione zawieszenie i „stoi” dość wysoko, wstrząs był, kawa się wylała, ale auto wytrzymało. Otóż oznakowanie w tym miejscu jest do przysłowiowej „bani”, bezpieczna prędkość to 5 km/h i to pod warunkiem, że nie jedziesz BMW, czy inną limuzyną.
Ot, typowy „babol” planistów wykonany rękoma drogowców. Czasami warto zrobić próbę z wykorzystaniem pojazdu. Kiedyś znajdzie się kierowca samochodu lub motocykla, który zagapi się i poleci…, i oby przy lądowaniu kogoś w tym miejscu nie zabito.
(red.)