Czereśniowa Kruszka zmieszana ze Śliwkową, słowem… błotny koktajl, jak za dawnych, dobrych lat

Estimated read time 3 min read

Gm. Cekcyn, fajne miejsce, choć nie po drodze jest nam z miejscowymi władzami, starają się być niezależne i nie wychylać się zbytnio, bo łaska mediów na pstrym koniu jeździ? Niekoniecznie w myśl zasady: „według zasług”, a na podłożu kulturalnym ta gmina świeci bardzo jasnym światłem, zwykle zasilanym z prywatnej inicjatywy. Gorzej jest z inwestycjami „formalnymi”, a właściwie widocznym ich brakiem. Bzdura? Przekonajmy się…

Kruszka, mała wioska na obrzeżach Cekcyna, słynie ze spokoju, ciszy, pięknych widoków i obecności jeziora. Kto może osiedla się tam w jednym celu – odpocząć od zgiełku życia. Aby dopełnić całości tej sielanki potrzeba dróg, uliczek itd. Główna już jest, choć wąska, jest bezpieczna i wystarczająca, gorzej jest z bocznymi. Odkąd sięgamy pamięcią, zawsze były skargi na dwie z nich. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, kiedy spadnie śnieg, lub deszcz, zamieniają się w czołgowisko. Przejechać tamtędy, to spore wyzwanie, nawet dla terenowego auta. Nawet wtedy, gdy drogi te zostaną wyrównane, pomaga to na chwilę, później wszystko wraca do „normy”.

Znamy takie samorządy, które tworzą osiedla w sposób systemowy. Kiedy teren zostaje wytyczony i przeznaczony pod konkretną zabudowę, włodarze zaczynają od budowy dróg, ulic, później powstają domy i nikt nie ma powodu, aby narzekać. W gminie Cekcyn chyba jest inaczej, a  w odniesieniu do Kruszki, to pewnik. Brak pieniędzy? Liche tłumaczenie, trzeba się wznieść ponad przeciętność i spinać budżet bez wodotrysków i… długów.

Właśnie, zauważyli Państwo? Praktycznie wszystkie gminy i powiaty są jak narkomani, na ciągłym głodzie, bez zastrzyku pieniędzy z zewnątrz, jednostka nie potrafi normalnie funkcjonować. Urzędy tworzą specjalne komórki, zatrudniają w nich specjalistów od wydzierania funduszy takich i siakich. Oddelegowani do tej pracy ludzi mają tylko jeden cel – kombinować. Jeżeli się uda sklecić jakiś sensowny projekt, pojawia się dofinansowanie, a reszta to wkład własny jednostki. Chyba tak właśnie się dzieje w odniesieniu do ulicy Czereśniowej w Kruszce.

Istnieje pewna prawidłowość, którą zapewne już Państwo poznali. Kiedy zbliża się realizacja którejś z inwestycji, to zanim pojawią się buldożery, ustawiana jest tablica zawsze o tej samej treści, zmieniają się tylko kwoty. Przy Czereśniowej nowej nawierzchni jeszcze nie ma, ale już stoi tablica. Cóż, taki zwyczaj, taki wymóg. Zastanawia tylko brak dopisku: „za tę ulicę Polska zapłaciła (np.) utratą cukrowni, dziękujemy ci Unio Europejska i prosimy o więcej łask”.

To ciekawe, dlaczego dokonano wyboru Czereśniowej, gdy tuż obok istnieje Śliwkowa, która od lat woła o pomstę do nieba? Mściciel już tam był i zrobił kolejną sesję zdjęć, a ta udowadnia tylko jedno – Kruszka to peryferia Cekcyna, mieszkańcy mają grzecznie czekać na swoją kolej, a może dostąpią łaski.

Co Pan Na to Panie Wójcie? Nic? To mniej zabawy w politykę i do roboty, wyborcy czekają!


(red.)

 

Powrót do NEWSROOMU

Administrator zaprasza