Przed nami prawdziwa uczta filmowa. Dobór filmów w najbliższym miesiącu jest wyjątkowo ambitny, ale oczywiście mam swój typ, a jest nim bez wątpienią pretendujący do Oskara film pt. „Napoleon”. Obraz Ridleya Scotta narobił zamieszania wśród krytyków, którzy jej nie szczędzą.
Skoro krytyka dostaje szału, znaczy to, że film jest świetny, no, może z wyjątkiem sceny, kiedy armia Napoleona strzela do piramid:). Historycy oczywiście udowadniają, że ten w zamierzeniach biograficzny film nie ma niczego wspólnego z historią, ale co tam, kino ma to do siebie, że oszukuje widza i właśnie o to chodzi. Powód? Prosty, rozrywka i tak do tego podchodzimy.
Świetna obsada, kapitalne plenery, scenografia, kostiumy, wszystko.
(mrf.)
Obrazek – zrzut YT