Nasi Czytelnicy i Widzowie wiedzą o tym, że zwykle nie zaglądamy do kieszeni samorządowców, uważamy, że decydując się na start w wyborach przejawiają skłonności samobójcze, albo rzeczywiście mają jakąś wizję do spełnienia. Jeżeli rzetelnie wywiązują się z zadań ich pensje zawsze będą zbyt niskie, przy takiej odpowiedzialności. W nowego starostę i to każdego dnia, wymierzone są przynajmniej cztery pióra i kamera, przyjmując tak odpowiedzialna funkcję, musiał się z tym liczyć. Spokojnie, wspomniany ma czyste konto, a drobne potknięcia skoryguje się, jak zawsze. Trzeba darzyć ludzi zaufaniem, po to ich wynajmujemy.
Wielka Rada zebrała się, zasiadła w fotelach i ustaliła, ile brutto powinien zarabiać starosta. Odbyło się wszystko wedle mechanizmu (tfu)demokracji i w wyniku głosowania jedna osoba była przeciwna wnioskowi ( Eugeniusz Kłopotek PSL). Od głosu wstrzymał się sam zainteresowany (starosta), reszta rady była „za”. Pan starosta ma pierwszego oponenta, który mówi zwykle to, co myśli, a że ma „chłop” donośny głos, wyartykułował wszelkie powody swojej decyzji, naciskając, by wynagrodzenie starosty było na poziomie wcześniejszego starosty Mroza, czyli 90%. Nic z tego, propozycję pełnego 100% wynagrodzenia zaproponował przewodniczący rady, pan Krzysztof Dereszyński. Klamka zapadła, kobyłka u płota, ale my skupmy się na konkretach i prześledzimy wspólnie, jak to wyglądało podczas sesji.
Mariusz R.Fryckowski