Rudzki Most. Zbyt wiele „przygód” mają kierowcy z powodu tego sygnalizatora…

Estimated read time 2 min read

W zasadzie o każdej godzinie Rudzki Most jest dosłownie „zapchany” przez jadące samochody. Trudno się temu dziwić, bo wojewódzką 240-stką  odbywa się tranzyt z powodu czysto prozaicznego – braku obwodnicy, która ma być, ale ciągle jej nie ma. Nawiasem, ile to już decyzji było w tej sprawie? I tak od dziesiątków lat. Nie zamienia to dzisiaj faktu, że właściwe służby podjęły decyzję zwyczajową – obniżyć prędkość w tej dzielnicy Tucholi, stawiając na jednym z przejść sygnalizator świetlny z opcją dyscyplinowania kierowców. I choć badania zaprzeczają temu faktowi, ale ów przeklęty sygnalizator działa zbyt szybko, wymuszając na kierowcach gwałtowne reakcję – hamowanie. Czas najwyższy wziąć pod uwagę intensywność ruchu i czas reakcji kierowców na podobne sytuacje! Tak ktoś wreszcie zginie i będzie to tragedia zbiorowa!

Nie ma większego problemu, gdy przekraczający prędkość jedzie sam, bez trudu zwolni, ale kiedy porusza się kolumna, wszystko się zmienia, zwłaszcza wtedy, gdy w ruchu znajdują się ciężarówki, a są one tam zawsze! Wyhamowanie wielotonowego ładunku trwa i  robi się niebezpiecznie.  Czwartego grudnia br. przekonał się o tym kierowca ciężarówki z przyczepą, który przewoził drewno. Gwałtowne hamowanie i źle zabezpieczony ładunek, który przesunął się tak skutecznie, że częściowo wylądował na jezdni, to skutek tego zdarzenia. Opatrzność czuwała, nikt nie zginął, choć wyglądało to groźnie. 

Na miejsce przybyli policjanci, którzy wykonali swoje czynności wzorowo, prócz tego skutecznie kierowali ruchem, aż do chwili, gdy drogę uprzątnięto. 


(red.)

Powrót do NEWSROOMU

Administrator zaprasza