Informacja o pożarze dotarła do nas o 21:41, dzięki naszemu niezawodnemu wolontariuszowi – Markowi (dziękujemy), a nasz dron był na miejscu już po pięciu minutach!
Palił się budynek starego tartaku przy ulicy Bydgoskiej w Tucholi. Na miejsce dotarło kilka jednostek straży z Tucholi i okolic. W akcji brał udział specjalny wysięgnik z którego strażacy polewali budynek wodą. Akcja trwała krótko, jak zawsze strażacy dali prawdziwy popis umiejętności, sprzęt sprawdził się znakomicie. Na specjalną uwagę zasługują maszty oświetleniowe, które w sposób doskonały oświetliły pole działania strażaków. Miejsce akcji zabezpieczali tucholscy policjanci.
Kiedy opuszczaliśmy miejsce trwało dogaszanie. Co było powodem pożaru, jakie są straty? Odpowiedzi na te fundamentalne pytania poznamy za kilka godzin.
Na specjalną uwagę zasługuje zachowanie zmotoryzowanych gapiów, którzy tłumnie przybyli w okolice pożaru, przy sąsiednich sąsiednich ulicach, skutecznie utrudniając nam pracę, ograniczając też pracę i działanie czasowe bezzałogowca, który zdarzenie obserwował z dużej odległości.
W czasie lotu, pod żadnym pozorem, nie wolno zbliżać się do oznakowanego pojazdu, z którego pilotowany jest dron, a tym bardziej nie wolno rozpraszać operatora, jest to zwyczajnie niebezpieczne dla ludzi w terenie, gdzie panuje wyjątkowo intensywny smog elektromagnetyczny i utrata łączności ze statkiem powietrznym może wydarzyć się w każdej chwili. Dron nie jest zabawką, jest szybki, ciężki, a jego silniki wytwarzają potężny ciąg, nas obowiązują przepisy, bezpieczeństwo jest zawsze na pierwszym miejscu!
_________________________
(red.)