W Plaskoszu k/Tucholi ponownie spotkali się adepci sportów motocyklowych, aby poćwiczyć i pościgać się, jak na następców „Siopka” i Woźniaka przystało. Tuchola nie od dzisiaj słynie ze sportów dla ludzi odważnych, a nawet trochę szalonych.
Na torze w Plaskoszu doskonalenia jazdy było aż nadto, pod czujnym okiem opiekunów, trenerów i rodziców. To nic, że zawodnicy zaliczali „glebę”, „jak się nie przewróci, to się nie nauczy”, pasja się rozwija, a widowisko jest przednie, tak jak przednie koło motocykla w starciu z „hopką” zadarte jest do góry. Dzieje się, adrenalina buzuje…
(red.)