O…, tak, ten wieczór z pewnością zachowamy w pamięci, poprzedziły go aż trzy nasze rejestracje w hali gościnnego, tucholskiego OSiR-u. Rano, tuż po rozpoczęciu i podczas wieczoru. To dzieło wielu osób pod kierownictwem pani Ani, dobrego duszka i dyrektora tucholskiego i… tutaj zawsze mam problem, czy to jeszcze PCPR i czy PCW? Zostawmy te bezduszne nazwy, bo rzeczywistość jest mniej formalna, zdecydowanie bardziej rodzinna.
I rzeczywiście, w piątek uczestnicy kiermaszu zdecydowanie poczuli „magię świąt” i zdecydowanie przyczyniła się do tego wspaniała, utytułowana i znana w Polsce i na świecie: Orkiestra Mandolinowa „CAMPANELLA”, z bliskiego nam wszystkim – Cekcyna.
Używając młodzieżowego slangu, działo się…
Jasne! Pojawili się i Mikołaje, było ich aż dwóch! Mikołaj Waldek, oferował i to zasłużenie rózgi, zapobiegawczo , wielu się załapało, winnych, bez winy, to nie było ważne. Drugi, Markus, jak zawsze przesympatyczny, rozdający słodkości. Nie zapominajmy, jest na naszym terenie prawdziwym królem wyrobów, dosłownie… nie z tej ziemi.
Było wspaniale, albo jeszcze bardziej, kiedy nadszedł czas występu orkiestry, naprawdę zrobiło się tłoczno. Nie zabrakło też harcerzy, którzy przynieśli wyjątkowe światełko, tak bliskie każdemu.
***
mrf.
